Na szybko z pociągu
Wieczorem mieliśmy kominek o wielokulturowości który poprowadziła Sonia. Po nim część poszła spać, a część rozmawiała do późnych godzin. Planowaliśmy pobudkę około 7:30, a śniadanie o 8:30. Rano obudził nas deszcz który skutecznie zniechęcił do wstania. Czekając na lepszą pogodę poszliśmy dalej spać, wstaliśmy w końcu o 8:30.
Mycie, śniadanie, pakowanie i sprzątanie. Wyszliśmy po 11 z ośrodka i pojechaliśmy na dworzec. W dwóch dużych szafkach bagażowych udało się nam upchnąć nasze rzeczy. Ulu poszedł do banku, a reszta ekipy do muzeum techniki. Oglądaliśmy tam stare auta, motory, szafy grające, aparaty fotograficzne, sprzęt używanych w kopalniach i wiele innych rzeczy. Wzięliśmy udział w eksperymentach fizycznych, a podczas sesji w planetarium podziwialiśmy niebo jesienią.
Chcieliśmy coś zjeść na szybko w Złotych Tarasach ale ze względu na ogromne kolejki wróciliśmy na dworzec. Na peronie okazało się, że mamy jeszcze trochę wolnego więc kupiliśmy jedzenie. Gdy pojawił się pociąg, zatrzymał się na początku peronu, a my byliśmy na jego końcu. Szybki bieg i dotarliśmy do wagonu. Tłok i ścisk, nie było wolnego przedziału – tak zaczął się kolejny etap wyprawy Stonogi.
Teraz już tylko w 7 osób do Krakowa. Marek i Sonia musieli wracać do Łodzi. Siedzimy pod WC i częściowo na korytarzu. Zimno ale jeszcze tylko 90 minut w takich warunkach. Oby na miejscu było cieplej.